Moja długa nieobecność jest spowodowana studiami, na których niekoniecznie się odnajduję oraz towarzyszami niedoli, którzy dzielą się na tych, z którymi piję i na tych, którzy odwracają się ode mnie na zajęciach lol. Więc to tyle.
3 listopada
W ciągu dnia nie miałam problemów ze
snem. Mogłam położyć się w dowolnym miejscu i już po kilku minutach zasypiałam.
Wieczorami, kiedy było ciemno i chicho, wpatrywałam się w sufit i bałam się
zamknąć oczy.
Najgorzej, moi kochani uczniowie, to być
takimi dziobakami. Siedzieć, zakuwać, niewiele rozumieć. Nie za dobrze się
ubierać. Nie udzielać się społecznie. Później kończycie szkołę, przychodzicie
tydzień później na matury i nikt już nie pamięta waszych imion. W życiu trzeba
być kimś. Większość z was nie ma to szans. Nie mówię tego złośliwie, jestem po
prostu szczera z natury, moi drodzy… Ale walczcie sobie dalej, walczcie, może
komuś się uda... Teraz przejdziemy do usprawiedliwień za ostatni tydzień...
Słowa, na które nie zwracałam uwagi w ciągu
dnia, wieczorami wydawały mi się ważne. Wstałam. Wyciągnęłam z torby aparat,
włączyłam komputer. Po chwili uważnie oglądałam ostatnie ujęcia na ekranie. Nie
obcięłam nikomu ani głowy ani butów. Balans bieli był poprawny. Kilka zdjęć
było wyostrzonych tak, jak chciałam. Byłam też zadowolona ze światła. Ale wciąż
coś mi przeszkadzało.
Bill Kaulitz wyglądał dzisiaj jeszcze
lepiej niż podczas poprzedniej sesji zdjęciowej. Był wyspany i radosny, a pod
koniec osobiście podziękował wszystkim członkom ekipy. Potrząsnął też moją
ręką. Ułamek sekundy dłużej niż reszcie. Ale to mogło być złudzenie.
-Jestem przyzwyczajony do innego rodzaju
pracy – wytłumaczył David Jost, wskazując na krzesło znajdujące się koło jego
biurka. Sam zajął miejsce po przeciwnej stronie.
-Asystenci. Wyświetlanie zdjęć na
komputerze. Wspólne konsultacje. W pani przypadku działanie jest... Raczej
skromne.
Gabinet Josta był niewielki. Zgromadził w
nim wiele książek, płyt, czasopism oraz błahych rodzinnych pamiątek przykrytych
warstwą kurzu. Jedynie na potężnym biurku panował względny porządek. Albo tuż
przed moim wejściem menadżer przeniósł stos papierów na jedną z półek w regale.
-Obiecuję, że pana nie zawiodę – zapewniłam.
Nie miałam zdjęć, które mogłabym mu
pokazać. Coś przeszkadzało mi we wszystkich ujęciach, które wykonałam.
-Proszę mnie zrozumieć – rozłożył ręce. –
Szanuję pani dorobek artystyczny. Rozumiem, że to pani sposób pracy i nie
chciałbym go kwestionować. Chciałbym jednak zobaczyć efekty pracy. Po następnej
sesji zdjęciowej – dodał.
Szkoda, że nie wiedziałam, co mi
przeszkadza.
-Dobrze – zgodziłam się i bez pożegnania
opuściłam pomieszczenie.
Byłam w końcu ekscentryczną fotografką.
Czasami mogłam zapominać o kulturze osobistej.
Ubrałam czapkę. Chciałam jak najszybciej
opuścić budynek.
*
-Nie uciekaj - usłyszałam zdecydowany
głos. Po krótkiej chwili ktoś chwycił mój nadgarstek i szarpnął moim ciałem.
Już nie uciekałam.
-Mogę? - Zapytał kpiąco, zachowując pozory
dobrego wychowania. Sięgnął po mój aparat.
Miał czekoladowe oczy. Zazwyczaj unikałam
wzroku mojego rozmówcy.
-Przecież nic nie wiesz o fotografii -
skrzyżowałam ręce. - Na dodatek to tylko pierwsze próby i będzie jeszcze
obróbka komputerowa.
Kiedy wpatrywałam się w jego oczy, mogłam
sobie wyobrażać, że jest Billem.
-Są poprawne - ocenił.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Może tylko
mnie wydawało się, że im czegoś brakuje.
-Ale mieliśmy już setki takich zdjęć -
oddał mi aparat. -I nie potrzebujemy kolejnych.
Tym razem pozwolił mi odejść.
-Zwróć uwagę na ostatnie ujęcie -
krzyknął. Zanim zdążyłam się odwrócić, zniknął już za drzwiami budynku.
Włączyłam aparat. Odnalazłam ostatnie
ujęcie. Rozmazane. Chyba nieudane...
*
-Alex, potrzebuję pomocy.
Dziewczyna stała w drzwiach. Udawała, że
jeszcze się zastanawia, ale wiedziałam, że wkrótce wpuści mnie do środka. Alex
pomagała innym nawet wtedy, kiedy tego nie potrzebowali. Wyczytała kiedyś w
gazecie, że Tom ma problemy ze sławą. I chodzi na terapię do drogiego psychologa.
Alex mogłaby mu pomóc.
-Potrzebuję asystentki fotograficznej -
wyznałam, kiedy podała mi małą filiżankę kawy i kruche ciasteczko.
-Osoby, która będzie targać za tobą
sprzęt? - Zapytała, ściszając program muzyczny w telewizji. Zaprzeczyłam.
-Kogoś, kto będzie oceniać moje zdjęcia
na ekranie komputera. Trochę kręcić głową. Pomagać w ocenie naświetlenia.
Oby Tom był nią bardziej zainteresowany,
niż Bill mną.
Oj coś ten Tom się jej przyczepił. Nachalny się jakiś stał, ale zapewne ma to swoje drugie dno. Zdjęcia raczej nie mogły być udane, bo amatorskie wykonanie nigdy nie będzie perfekcyjne, może coś z Alex uda im się wykombinować. Wciągasz mnie głębiej, dalej w tę historię. Czekam i dużo weny życzę! :3
OdpowiedzUsuń